środa, 4 lutego 2015

Wolna wola pod warunkiem, że ich...

(21.12.2014)

"Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamień..." To mi dziś chodzi po głowie... 

Oczywiście ze względu na stan tzw "błogosławiony" i mnie bezpośrednio zaczęły dotyczyć pewne kwestie z tym związane, jak m.in. sposób porodu.

Jestem pełna złości, nie!, jestem pełna wściekłości na tych (bo nie tylko na kobiety), którzy egoistycznie i wyłącznie przez pryzmat własnych wyobrażeń i widzi mi się dają sobie prawo do oceniania kobiety, która akurat zdecydowała odejść od kanonu męczennictwa, nie zgadza się z wolą natury i chce rodzić przez cc (z różnych powodów). 

Czy WY, ci prawi, kierujący się "PRZEDE WSZYSTKIM DOBREM DZIECKA", będący tacy pro-prawa natury, chrześcijanie "wierzący nie praktykujący" choć przez chwilę zastanowiliscie się co czuje kobieta, która decyduje się na cesarkę? Zadaliscie sobie pytanie "co nią kieruje?", "skąd ta decyzja?", zasiegneliscie wiedzy nt porównania i RZECZYWISTYCH i REALNYCH zagrożeń dla dziecka, które rzekomo niesie takie rozwiązanie? Zastanowiliscie się przez pół minuty co będzie przeżywała później taka matka zmuszona do porodu siłami natury i jak to się później odbije na dziecku? Przeszło wam przez te przepełnione hipokryzją i egoizmem umysły co czuje kobieta, którą tacy jak wy napietnuja i oceniają, jakby robiła coś złego? 

No nie. Bo jedynie potraficie oceniać, oskarżać, krytykować i wytykać... I co najciekawsze, wiele w tej kwestii do powiedzenia mają PANOWIE, bo to przecież "nasza wspólna sprawa"... 

Miałam potrzebę się wyzłościć, bo mi się już żółć na to zbiera, gdy słyszę "mądrości" od "profesorów medycyny", jak to ja zamierzam swoje dziecko skrzywdzić i jak spotykam się z krytyką i ocenianiem, jak to ja DOBRA DZIECKA POD UWAGĘ NIE BIORĘ! 

A co z moim dobrem? Ja to dam radę, nie? 😕

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz