Jakiś czas temu, na ekranach TV podczas emisji bloków reklamowych pojawił się spot płatków Corn Flakes.
Będąc w kuchni słyszę:
"Paula widziałaś? Zrobili bezglutenowe płatki Corn Flakes! Będziesz mogła je jeść!"
Z żalem musiałam odpowiedzieć, że płatki te zawsze były bezglutenowe. Nestle robi różne rodzaje, ale tylko na tych jednych nie było w składzie alergenów, które mogą zawierać gluten.
I czy to jest fair?
Z jednej strony można pomyśleć "no! W końcu wychodzi słońce w naszym Ciemnogrodzie! I w końcu może zacznie rozwijać się świadomość czemu służy dieta bezglutenowa i jakie są powody jej stosowania".
Prawda jest niestety inna (przynajmniej z mojego punktu widzenia). Nestle sprytnie wykorzystało modę na dietę bezglutenową i z problemem, jakim jest nietolerancja tego białka nie ma to nic wspólnego.
Do płatków o niezmienionym składzie, dodali po prostu "katchy" opakowanie. Te konkretne płatki zapewne sprzedawały się najsłabiej. Są w końcu bez smaku i nic się w nich od lat nie zmieniło. Więc zakładam, że dział marketingu dostał zadanie - zwiększyć sprzedaż.
I tak oto wymyślili, że podkreślą "atut" produktu wykorzystując to, co mają pod ręką - obecny trend. A trend jest, jak wiemy, na wszystko, co "bio". A, że bezglutenowe kojarzy się z "bio", dodali napis na opakowaniu "BEZGLUTENOWE" i wykupili trochę czasu antenowego, by pokazać swoje "genialne" posunięcie.
I fakt, kreatywni i sprytni są. Mieli pod ręką i po to sięgnęli. Ale jakie to smutne dla nas, tych bezglutenowców, którzy niezmiennie muszą borykać się ze skrajną ignorancją, niewiedzą, dostępnością (wątpliwą) produktów i wywindowanymi cenami...