niedziela, 12 kwietnia 2015

Zamykamy pierwszy kwartał!

No i minęły nam wczoraj 3 miesiące.

Po miesiącu "miodowym" pisałam, że niewiele widzę zmian i różnic pomiędzy ciążą a macierzyństwem. I pisałam, że jednocześnie wiele widzę zmian w dziecku.

Pisałam też, któregoś razu, że mi czas zachrzania jeszcze bardziej, niż przed ciążą i jeszcze bardziej, niż przed porodem.

No i tak właśnie spadło na mnie wczoraj, że Dzidziol to już od dawna niemowlę, a nie noworodek i że oto właśnie jestem na półmetku macierzyńskiego!

Ale jak?! Ale kiedy?!
Ano tak... Leci ten czas.

Patrzę tak na to swoje dziecko i na siebie i widzę same zmiany.

Co prawda wciąż brzmi dziwnie to "ja - mama", ale w końcu przywyknę :)

Malec DOROŚLEJE. Strzela fochy, robi miny, uczy się chwytać, śmieje się w głos, śmieje się świadomie (choć czasami mam wątpliwości co do tego akurat, bo ona śmieje się stale (!), a ja się co jakiś czas zastanawiam, jak to możliwe, żeby do tej matki, co ją tylko ciągle podnosi, kładzie, przekłada, można się wciąż tak radośnie uśmiechać :) ). Poza tym malec zmienia komunikację, i postanowił zbić matkę z tropu ustalając na radzie jednoosobowego zarządu, w którym to malec sam zasiadał, że tak oto zmieniają się teraz komunikaty na jedzenie/picie, spanie, za zimno, za ciepło, zmień pampersa. Malec postanowił je UJEDNOLICIĆ i z nieskrywaną satysfakcją obserwował, jak ta biedna matka musiała na nowo uczyć się tonacji, żeby te mikro różnice w dźwiękach dostrzec i domyślić się o co temu dzieciu chodzi (?) :)

Ale, że matka wytrwałą jest, to i z tym dała radę i JAKOŚ znowu się dogadujemy :P

Laura zachwyca mnie swoją urodą. Ja nie wiem w kogo to dziecko takie ładne!

I bystrością zadziwia. Ale to akurat po mamusi :D :P

No i czym byłby wpis o dziecku bez wzmianki o kupach?! Więc - kupy to dla mnie temat niezbadany i niemożliwy do objęcia jakimikolwiek standardami. Kupy mojego dziecka rządzą się, podobnie jak ono samo, własnymi prawami :) najważniejsze, że Dzidziol zdrowy. A reszta niech sobie idzie własnym torem.

No i o mnie dwa słowa - chudnę, chudnę, chudnę. (ok, to były trzy słowa ;) ).

Ruszamy z impetem w drugi kwartał, a ja biję się w pierś, bom wiem, żem zaniedbała i piszę kolejne notki, co to je pozaczynałam roboczo i mi nie po drodze było dokończyć :P

Więc na dniach będę nadrabiać to swoje blogowanie :)