wtorek, 30 czerwca 2015

"nieuczciwe metody są bezpieczne wyłącznie w rękach uczciwych ludzi"

Niejednokrotnie myśląc o "klapsach" zastanawiam się, gdzie jest granica?

Zawsze byłam i jestem zdania, że "klaps" to nie przestępstwo. Ale jednocześnie myślę, że dla mnie "klaps" to klaps - nie po to, żeby zabolało, a po to, żeby zwróciło uwagę.

Teraz sama mam dziecko.

Ono ma niecałe pół roku, ale ten, kto dzieci posiada lub w towarzystwie dzieci przebywa wie, że niezależnie od wieku, dziecko ma dwie niebywałe umiejętności - wyprowadzenia dorosłego z równowagi i roztopienia dorosłego serca jednym uśmiechem.

Kiedy moje dziecko mimo, że ogółem jest fantastyczne, stosuje tę swoją pierwszą umiejętność, zawsze na myśl przychodzą mi właśnie te pytania - jaką można na dziecku zastosować metodę, aby osiągnąć zamierzony efekt, a jednocześnie nie przekroczyć tej cienkiej granicy agresji?
Bo przemoc to już gdzieś kawałek dalej jest.

I tak dochodzę zawsze do wniosku (abstrahując od mojego dziecka, bo niemowlę to na rzeczonego klapsa jest wręcz za małe i i tak by go nie zrozumiało), że klaps nie jest chyba rozwiązaniem.

Nie staję się przy tym ich przeciwniczką - tych, które zdefiniowałam powyżej - ale myślę sobie, że dziecko klapsa może po prostu nie zrozumieć. I to, co nam dorosłym, wyda się chęcią "postawienia do pionu", dziecko może odebrać za krzywdę ze strony rodzica.

Zamiarem natomiast jest osiągnięcie autorytetu i respektu, a nie strachu, prawda?

I myślę też jeszcze, że wielu ludzi tej granicy między klapsem a agresją, a później między agresją a przemocą, nie potrafi zobaczyć i w odpowiednim momencie się zatrzymać.

W jednym, z obejrzanych niedawno filmów usłyszałam słowa, które mi utkwiły:

"nieuczciwe metody są bezpieczne wyłącznie w rękach uczciwych ludzi".

I tu, ten niepozorny klaps, staje się metodą nieuczciwą, którą nie każdy potrafi zastosować...

ARTYKUŁ W ZWIĄZKU ZE WPISEM